Jak pozbyć się dzików
z Osowej?

Na tak zadane pytanie, nie otrzymaliśmy dziś jasnej, klarownej odpowiedzi. Ze strony przedstawiciela miasta, jakim był Mirosław Redak z Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego w Gdańsku, usłyszeliśmy, że sami jesteśmy sobie winni. Dokarmiamy dziki (świadomie lub nieświadomie) pozostawiając niezabezpieczone śmietniki, nieogrodzone posesje czy pola. Na szczęście jest światełko w tunelu, głównie dzięki dobrej woli do współpracy łowczych, nadleśnictwa i Straży Miejskiej.

Mirosław Redak ............ Robert Schultka............... Łukasz Gawin................. Ewa Woźniak

Nie głaskać, nie dokarmiać!. Dziki zawsze wracają tam, gdzie znalazły żywność. Dlatego tak ważna jest kwestia, byśmy sami nie powodowali takich sytuacji, gdzie dziki przychodzą do nas jak do restauracji wiedząc, że w tym miejscu zawsze znajdą coś do jedzenia, tłumaczył Mirosław Redak.

Z kolei Łukasz Gawin ze Straży Miejskiej przypomniał, że w lutym przeprowadzono przepłaszanie dzików. Co z tego, skoro one natychmiast wróciły. Dziki niszczyły park przy ul. Chirona, dlatego został on dokładnie ogrodzony i zaopatrzony w furtki. Jednak trzeba je zamykać i to dokładnie, przekonywała Ewa Woźniak z Wydziału Utrzymania Zieleni ZDiZ.



Warto podkreślić w tym miejscu fakt, o którym mało kto do tej pory wiedział. Otóż Osowa leży na terenie obwodu łowieckiego. W takim obszarze koła łowieckie nie mogą prowadzić odstrzału. Jednak może dziki przepłaszać na tereny, gdzie odstrzał jest możliwy, czyli poza teren zabudowany. Co ważne, do połowy sierpnia trwa okres ochronny na lochy. Zatem one są chronione. Jednak pozostałe dziki już nie.

Problem stanowi też osowska infrastruktura. Ogródki działkowe to swoiste zaplecze pokarmowe dla dzików. Działkowicze dbają o same działki i ogrodzenie wokół swoich altanek. Jednak płoty zewnętrzne pamiętają bardzo dawne czasy, stąd stanowią łatwą przeszkodę do sforsowania dla dzikich gości.



Jak dodał Robert Schultka z Nadleśnictwa Gdańsk, ze względu na Afrykański Pomór Świń, nie wolno dzików przesiedlać. Nie można ich odławiać. Ale już poza naszą dzielnicą trwa ich odstrzał. W roku ubiegłym odstrzelono 90 sztuk. Dziki bardzo szybko się rozmnażają, głównie rodzą się samice, które szybko osiągają okres rozrodczy. Dlatego regulacja osobników jest konieczna.

Podstawowe pytanie jakie zadawali mieszkańcy było proste: Jak zadbać o bezpieczeństwo przede wszystkim dzieci?

Na to pytanie przedstawiciele miasta nie odpowiedzieli. Mirosław Redak z Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego jak mantrę powtarzał słowa o śmietnikach, dokarmianiu, słabym zabezpieczeniu. Można było wręcz odnieść wrażenie, że to nasza wina, że dziki do nas lgną.



Nas dziwi sytuacja, że miasto od lutego nie przeprowadzało kolejnych akcji przepłaszania. Generalnie dało się odczuć, że problem spychany jest na koła łowieckie. Te działające w Osowej (TUR i TROP) prowadzą odstrzały ze środków własnych. A fundusze są co oczywiste ograniczone. Do tego nie zawsze przychylni są sami mieszkańcy, broniący "niewinne zwierzątka". Nadleśnictwo, koła łowieckie i Straż Miejska zapewniają, że będą współpracować w tej kwestii.

Tak więc więcej woli porozumienia i szukania rozwiązania problemów wykazali pozostali uczestnicy debaty. Tomasz Zubek Kierownik Referatu Straży Miejskiej w Osowej zadeklarował, że jego strażnicy przyjmą i zareagują na wszystkie zgłoszenia w sprawie dzików. Będą w stałym kontakcie z nadleśnictwem i kołami łowieckimi.

Przedstawiciele tych trzech organów zapowiedziało zintensyfikowanie działań. Natomiast Rada Dzielnicy Osowa będzie rozmawiać ws. obszaru kół łowieckich na terenie zurbanizowanej części dzielnicy, zadeklarował radny Jan Perucki. Bez współpracy Rady Dzielnicy Osowa, kół łowieckich i Straży Miejskiej, problemu się nie rozwiąże. A wola współpracy jest.

Dodajmy, Straż Miejska przyjmuje zgłoszenia pod numerem 58 344 32 84



reklama